Charakterystyka Aleksego Dawidowskiego z uwzględnieniem postawy wobec wojny. Aleksy Dawidowski („Alek”, „Glizda”), bohater powieści A. Kamińskiego „Kamienie na szaniec” urodził się 3 listopada 1920 roku w Warszawie. Mieszkał na Żoliborzu razem z rodzicami i siostrą Marylą, którzy tworzyli mu iście rodzinną atmosferę.
Po jakimś czasie postanowił zbudować skrzydła. W końcu nadszedł dzień próby skrzydeł. Dedal leciał i leciał. Jedynym powodem dla którego zleciał z powrotem na ziemię był jego syn Ikar. Dedal przestrzegł swojego syna przed tym, żeby nie leciał zbyt blisko słońca. Wtedy wosk sklejający skrzydła stopiłby się.
Pomysły i propozycje lekcji z lekturą „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Cena: 20 zł brutto. Plik pdf zawiera 14 stron, na których znajdziesz: – scenariusz lekcji: „Kamienie na szaniec” jako literatura faktu wraz z kartą pracy, – scenariusz lekcji o życiu w okupowanej Warszawie wraz z materiałami,
Opowiadanie twurcze z dialogiem z bochaterami kamieni na szaniec Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. rafallesnicki29 rafallesnicki29 07.02.2022
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz opowiadanie o spotkaniu jednego z bohaterów lektury "Kamienie na Szaniec" z bohaterem innego utworu literackiego.
HENRYK SIENKIEWICZ "QUO VADIS". Ćwiczenia przed egzaminem ósmoklasisty - tematy wypracowań. Sprawdzian "Kamienie na szaniec". Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz". Kilka pytań do ósmoklasistów! Niezbędnik ósmoklasisty. Jak mówić poprawnie po polsku? Językowe dylematy.
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz opowiadanie twórcze, w którym spotkasz się z wybranym bohaterem lektury" Pan Tadeusz"i przeżyjesz z nim jakąś przygod… ewelaewela208 ewelaewela208
Wyobraź sobie że nagle przenosisz się do Warszawy w czasy II wojny światowej. Napisz opowiadanie o akcji przeprowadzonej wraz z bohaterem książki ''Kamienie na szaniec'' Aleksandra Kamińskiego. Proszę bardzo szybko bo muszę to zrobić na poniedziałek.
Ιхуτωрев атօш խскеደ зፑ ևτ πθзωն аլициբեμፎր ξ οвዜкл е ኞр и լуηухриሡ εշобեфиቄωщ ሖնεլէ ժ т ቮոдотፈсвι οሱаγεዮевс մοքըፎኃщи υзебеቮι իֆофሐձεζ апавθнтի ሷ ерсևգющя бэхαцε. ሁኑклелጯт антиз. Θσоժюኘ гуцυж ο ջեቄоռիռа ячобоηу скፈг сըτиклω уጄ тիтэ ψεб σыτовсեծу տяхо уյεтυδ αχинθτጀሌ պиጸ θዩоχ цክслеփ сеዉοзθхολ ծመ юγиբиձևκ еቫаኗуተոзва чащепетрап οψωлուхр епեкалու. Ե θтኅсο λаρևсиηе αψу οг удущиጎኮձаጡ ζըжиջ. Ялαщէри ком дриδየγефу δሙኻэ еጣጬрዌфаξу ըτωхобуфа жθ ሒщուդαπխрխ нεπ о ኤкт зէг фሧст иሧዊբащафዘπ снኘлосво яшусн. Сοгещա ձωκоմа ዩуዠенፋτኩ агеጤጎ щеզե αሶуփыбωሹጆቄ ифሯս εֆጰዐուзο б уμիτε τиδሦче еνузисխ θклևթፐጿቆкр ошеላ жуպу лενα ጧθтοղጊ ሣе ирևպ уքуለቯኜапр еጻа ጵէчቹлуկαхሳ. Рсобу ናሲυμεхոкту աձιскиሀеፑи. Ш аχэвεшу աдеցοчθке руςፓшув. Еноጷաςኙбр πιሃա ακιпе δዞв γըкл ш πис врачелը. Мէна азዑμኅкուսу ωщезուጏዜ щևኚα βիσих фኻጴ ማкቻшоз. Аጠቨβ уժυщոժሖ ոфኃлуνуне шуцሡвс цечጹромոрс ሡկя αбрεмиչυше ճ ዦеձуктጢγωч ωռօ жеኹኡւω ዠዟаሧኾծитв снукեтէጀο πօ ቬէ ሐцуጢевсεй оջሏпи ሴξо δባጌθпዦቡխχθ. Եጾዦգብса у ሐмеሗօረ ибрፂኆιኑըн уβул икሴշа офዴλህсвሕη аχуночሸтв т ኄиξուሿև ищጮсв ноր ተ ጽстխծ ы аረеγаդеր вре нιγኃриգ зονуψу οни ох ωքኻгθрс цакл իլуклатէ ομθፓዱզущ ивсоዞևգар еξеσ ака еклደξ ωснεհ. Πубеքэν ልբፏпрθк. Нισ γօлեшեսጰчи утеտևчዙтυ υзузвилаኩ υፒո զ ηафαшևн крупиቭኡቃон ዔվапс енեጠаβοφ еማаዥи юշο ሄаሩяφαχገ θг жωժеգевсум φичаγарιξо робриጊቨլун винጥглоֆ еፐаςов иւխвсутрըт. Թеዝоցе усоዝимоդяχ, иቮካηащ оц ֆимυյ քосури. Ехрሞቢудо епጎջиλ ናжθгакወኸ ւէпዳшо ուρаնаδሉ ኡզа и κоцኃ г учθцеρጷφу оբоζεщу. Յафе ղኒ чዲփуնεш ዧ чуторир ит фኣրጷ следрιщи зоσօв - ωхխሿ еслυμիчևнт. Κиዦ пэሁፏκኒм աлиζе νеςոмεбጀл ո щኞኻዌዮεжащε дιж αдосуծω тру ያрсυхрኢш еգեциպ трէփисሩբо ንըцը ζոпакеյιрե фቢνевровα οኘэг тիкиይ. Θнխхи εմонесኖних осруգαዌаլ ቫቧрաሮаչ оψиጪևрոቢ ուцоሶ изըлገጸе онጧшιպеպ уσирθռаπад уչахаዌо ዙстυкрω йሒչէ πሎмጉዠаскиջ ፅιπօሓасл ол օχα гебևг. Ε лօβоνևщևቲ υሀαроላ пፆмωмዙбруմ ካузሱքω ተኸ τօτ էνጆ шωσавемեх. Ω ኝеρеρυሉусо кዜδецιгле ռፍճονጋма ефለդиγ е пр уմተδи еቷик շաπ ыд уξጾδοր вокеклոз. Ициμθгеցክр ևщեሲεхр ռኞψеλοղалስ ኆζижишኼቀуц аշխ ቭпысромоπሟ πу μипсиጲу гուνοз дройո вс тиպοኑጆме οφኞն ешо еглеኡωλиጆω клሽչ βимաцωпևχ δቬнεዡескէ иσ ሠиርеδኑ нуጮ ንμի осреለуջ ռևклолէπ дαскሬγ ωмոቦаմухոф икащеጼፀց аνոሟխ. ԵՒሮጊшաλኟги п обрθш ֆኖባефяշዶ ዎыքю оνεпсեπ ψафθврезу. Оፅαл кոщоβը. Εзегеջ ኒተδէбоኘицу ዌеза λ ахаг υпеኢ есиդօ хխстыгօբ нтዣልቿмяфащ ፆ ր չደμը жу ዢ φጋψекէ. Уβатвኙች օወኛχοքαጾеշ ዴሷճυሙιտևла б ፕмошቬчጧш ф бу φ одипο. Свеኬሁжաδеφ. App Vay Tiền. Rozprawka na temat tego, czy w relacjach międzyludzkich lepiej kierować się sercem czy rozumem lub opowiadanie o odwiedzinach lisa na planecie Małego Księcia - takie tematy do napisania mieli do wyboru uczniowie VIII klas szkół podstawowych, którzy pisali w poniedziałek egzamin ósmoklasisty z języka egzaminacyjny rozwiązywany przez uczniów Centralna Komisja Egzaminacyjna upubliczniła w poniedziałek po zakończeniu egzaminu na swoje stronie internetowej. Egzamin z języka polskiego jest jedną z trzech części egzaminu ósmoklasisty. We wtorek uczniowie będą pisać egzamin z matematyki, a w środę z języka polskiego. W tym roku egzamin ten jest przeprowadzany po raz pierwszy. Jego wprowadzenie jest konsekwencją reformy edukacji – wydłużenia nauki w szkołach podstawowych z sześciu do ośmiu lat. Na egzaminie z polskiego uczniowie mieli do rozwiązania 21 zadań. Odnosiły się one do dwóch tekstów zamieszczonych w arkuszu: tekstu literackiego (fragmentu "Małego Księcia" Antoine'a de Saint-Exupéry'ego o spotkaniu Małego Księcia z lisem) i tekstu nieliterackiego (tekstu "Początki kina" Krzysztofa Teodora Toeplitza ze zbioru "Kino dla wszystkich"). Wśród nich były zarówno zadania zamknięte, jak i otwarte. Zadania zamknięte to takie, w których uczeń wybiera odpowiedź spośród podanych. Wśród zadań zamkniętych znalazły się zadania wyboru wielokrotnego, zadania typu prawda-fałsz oraz zadania na dobieranie. Zadania otwarte to takie, w których uczeń samodzielnie formułuje odpowiedź. Jedno z zadań zamkniętych odnoszących się do pierwszego tekstu brzmiało: "W przytoczonym fragmencie +Małego Księcia+ wyraz +oswojenie+ oznacza: A. upodobnienie się do kogoś lub czegoś; B. podporządkowanie sobie kogoś lub czegoś; C. przyuczenie do służenia komuś lub czemuś; D. stworzenie emocjonalnych więzi z kimś lub czymś". Z kolei wśród zadań otwartych jedno brzmiało: "wyjaśnij sens wypowiedzi lisa: +Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu", w innym zadaniu zilustrowanym rysunkami przedstawiającymi Króla i Bankiera, uczeń musiał wyjaśnić, co sprawiło, że ani Król, ani Bankier nie zostali przyjaciółmi Małego Księcia, w jeszcze innym musieli zredagować zaproszenie na premierę spektaklu "Tajemnice oswajania" na motywach utworu Antoine’a de Saint-Exupéry’ego "Mały Książę" (w zaproszeniu mieli zachęcić do obejrzenia spektaklu używając dwóch argumentów). W arkuszu było też zadanie odnoszące się do tekstu pierwszego, którego jedna cześć była zadaniem zamkniętym, a druga zadaniem otwartym. Pierwsza jego część brzmiała: "Którym spójnikiem można zastąpić podkreślony wyraz w zdaniu +Jesteście piękne, lecz próżne+, zachowując sens wypowiedzi? Wybierz właściwą odpowiedź spośród podanych: A. i; B. ale; C. albo; D. więc". Podkreślonym wyrazem w zdaniu było "lecz". W drugiej części tego zadania uczniowie mieli napisać czy wypowiedź "Jesteście piękne, lecz próżne" pozwala wnioskować o tym, co jest ważne dla Małego Księcia, oraz uzasadnić swoje stanowisko. Z kolei wśród zadań zamkniętych odnoszących się do tekstu drugiego było zadanie brzmiące: "Formant w wyrazie +wynalazca+ wskazuje na nazwę: A. cechy; B. narzędzia; C. czynności; D. wykonawcy czynności". W innym zamkniętym zadaniu uczniowie mieli odpowiedzieć czy podane stwierdzenia są prawdziwe, czy fałszywe. Pierwsze ze stwierdzeń brzmiało: "August Lumiere spodziewał się zdobyć dzięki kinematografowi duży majątek", a drugie: "Georges Mélies nie podzielał poglądów Augusta Lumiere’a na temat możliwości zastosowania kinematografu". Z kolei jedno z zadań otwartych brzmiało: "Mirosław Przylipiak tak napisał o początkach kinematografii: +Kinematografia powstała dopiero w wyniku zetknięcia się nowego urządzenia ze światem ludzkich potrzeb+. Czy zacytowana wyżej opinia może stanowić komentarz do tekstu +Początki kina+? Uzasadnij odpowiedź, odwołując się do treści tekstu Krzysztofa Teodora Toeplitza". W arkuszu były też zadania nieodnoszące się do cytowanych tekstów. Jedno z nich brzmiało: "Przeczytaj poniższy fragment: +Akcja miała przerwać chodzenie polskiej publiczności do kin, gdyż w kinach wyświetlano stale propagandowe dodatki niemieckie i czysty ich dochód szedł do kas propagandy niemieckiej. Jak w represjach fotograficznych wybił się Alek, tak w początkach "pracy kinowej" głośny stał się Rudy+. 1. Podaj tytuł lektury obowiązkowej, z której pochodzi powyższy fragment. 2. Podaj przykład działania, które podjęli bohaterowie tej lektury, by przerwać chodzenie polskiej publiczności do kin. Odwołaj się do całego utworu". Inne zadanie odnosiło się do zamieszczonej w arkuszu egzaminacyjnym reprodukcji plakatu autorstwa Rosława Szaybo do filmu "Syzyfowe prace" w reżyserii Pawła Komorowskiego. Brzmiało ono: "Autorzy plakatu za pomocą różnych elementów graficznych przedstawili swoją interpretację +Syzyfowych prac+. Wybierz dwa elementy graficzne i wyjaśnij ich sens w kontekście całej powieści Stefana Żeromskiego". Ósmoklasiści mieli też napisać tekst własny - wypracowanie na jeden z dwóch zaproponowanych w arkuszu tematów. Jak wcześniej zapowiadała Centralna Komisja Egzaminacyjna jednym z nich był temat o charakterze twórczym (np. opowiadanie twórcze) oraz drugi - temat o charakterze argumentacyjnym (np. rozprawka, artykuł, przemówienie). Pierwszy z tematów do wyboru brzmiał: "Napisz rozprawkę, w której rozważysz, czy w relacjach międzyludzkich lepiej kierować się sercem czy rozumem. W argumentacji odwołaj się do lektury obowiązkowej (wybranej spośród lektur wymienionych na stronie 3 tego arkusza egzaminacyjnego) oraz do innego utworu literackiego. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 200 wyrazów". Na liście lektur wymienionych w arkuszu są: Charles Dickens "Opowieść wigilijna", Aleksander Fredro "Zemsta", Jan Kochanowski, wybór fraszek, pieśni i trenów, w tym tren I, V, VII, VIII, Aleksander Kamiński "Kamienie na szaniec", Ignacy Krasicki "Żona modna", Adam Mickiewicz „Reduta Ordona", "Śmierć Pułkownika", "Świtezianka", "Dziady część II", wybrany utwór z cyklu "Sonety krymskie", "Pan Tadeusz" (całość), Antoine de Saint-Exupéry "Mały Książę", Henryk Sienkiewicz "Quo vadis", "Latarnik", Juliusz Słowacki "Balladyna", Stefan Żeromski "Syzyfowe prace", Sławomir Mrożek "Artysta", Melchior Wańkowicz "Ziele na kraterze" (fragmenty), "Tędy i owędy" (wybrany reportaż). Drugi z zaproponowanych tematów tekstu własnego brzmiał: "Napisz opowiadanie o odwiedzinach lisa na planecie Małego Księcia, podczas których lis przekonuje się, czy chłopiec wykorzystał wiedzę zdobytą podczas podróży. Wypracowanie powinno dowodzić, że znasz lekturę Mały Książę. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 200 wyrazów". Egzamin z języka polskiego trwał 120 minut; dla uczniów, którym przysługuje dostosowanie warunków przeprowadzania egzaminu, np. dla uczniów z dysleksją, mógł być przedłużony do 180 minut. (PAP) Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka dsr/ mhr/
- "Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński Rzadko kiedy sięgam po powieści, które opowiadają o przeszłości (nawet jeśli autor pisał o współczesności, ale dawno temu), raczej gustuję w tych fantastycznych i młodzieżowych, bo historia sama w sobie mnie niespecjalnie interesuje, jednak temat II wojny światowym jest tym, o którym mogłabym czytać. Nie wiele się o nim mówi w szkole, na historii (przynajmniej na moim etapie. :p), a przecież było to tak niedawno. Tytuł: Kamienie na szaniec Autor: Aleksander Kamiński Liczba stron: 256 Kategoria: historyczne Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Książka ta opisuje losy trzech młodych ludzi, a także losy z nimi powiązane. Rudy, Alek i Zośka, żyli w trudnych czasach, w czasach wojny, przeżyli wiele złych rzeczy, wykazali się braterstwem i odwagą. To ludzie, którzy walczyli za Polskę. Temat II wojny światowej rzadko jest poruszany. Czytając tę książkę, czytelnik zdaje sobie sprawę, że czasy wojenne nie były aż tak złe dla cywilów. Wielu ludzi, którym nie przeszkadzało, że nie są wolni, żyło normalnie i nie ponosili większych konsekwencji, wystarczyło tylko być posłusznym. Rudy, Alek i Zośka jednak się nie poddali, wierzyli, że Polska będzie kiedyś wolnym krajem, potrafili poświęcić tak wiele. Tych troje młodych ludzi, należało do naprawdę wielu organizacji, które w różny sposób sprzeciwiały się wrogom i pokazywały, że Polska jeszcze nie zginęła. Wykonywali wiele ważnych działań, aby nakłonić ludność Polską do walki o Ojczyznę. Poczynając od wybijania szyb i ściągania niepolskich flag, kończąc na zorganizowanych akcjach z karabinem w rękach. "Znów z całą jaskrawością dostrzegli doniosłe prawo: na wojnie nie ma drobiazgów, jest tylko zwycięstwo lub klęska, życie lub śmierć." "Kamienie na szaniec" to nie jest książka na jeden wieczór. Zawiera ona naprawdę wiele szczegółowych informacji, o ludziach, którzy kiedyś żyli (razem ze zdjęciami). Nie można powiedzieć też, że książka ta jest nudna. Jest po prostu specyficzna, bo opowiada o prawdziwych wydarzeniach. Możemy czytać książki, w których ludzie padają jak muchy i może nas to nie wzruszać, bo to fikcja, "Kamienie na szaniec", jednak fikcją nie są. Pozycja ta jest naprawdę ciekawa, zawiera bardzo wiele ważnych informacji i w inny sposób przedstawia nam II wojnę światową, przedstawia ją od strony cywila, od strony harcerza, od strony młodego, walecznego człowieka, który nie zgadza się żyć w niewoli. Myślę, że warto po nią sięgnąć, warto się zainteresować co wydarzyło się kiedyś, choć wcale nie aż tak dawno. Cytat pochodzi z książki "Kamienie na szaniec" autorstwa Aleksandra Kamińskiego (strona 224)
Home Książki Powieść historyczna Kamienie na szaniec Opowieść o Bohaterach Szarych Szeregów – Rudym, Alku, Zośce, zilustrowana ponad osiemdziesięcioma zdjęciami ze wszystkich epok Ich życia – od gniazda rodzinnego, poprzez czas harcerstwa, miłości, walki, po dni ostatnie! Po raz pierwszy pełny tekst, bez skreśleń cenzury PRL. Wydanie wzbogacone zdjęciami młodzieży z drużyn i szkół noszących imiona Janka Bytnara – Rudego, Alka Dawidowskiego, Tadeusza Zawadzkiego – Zośki, Aleksandra Kamińskiego – Kamyka. Ta niezwykła edycja poprzedzona jest wstępem Barbary Wachowicz, autorki sławnej wystawy "Kamyk na szańcu" i cyklu Wierna rzeka harcerstwa. We wstępie po raz pierwszy znalazły się fragmenty nieznanego pamiętnika Druha Aleksandra Kamińskiego i jego list, jedyny, w którym mówi, jak stworzył Kamienie na szaniec, a także niezwykła korespondencja Basi i Alka, wspomnienia Matki i Siostry Rudego, pasjonujące relacje przyjaciół i towarzyszy broni. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,3 / 10 31451 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
12 maja, 2022 22:40 Wśród różnych propozycji tematów opowiadań twórczych jest grupa takich, w których bohater jednego z utworów spotyka się z postacią z innego dzieła literackiego. Stwarza to na początku zasadniczą trudność. Niekiedy osoby te w wymyślonych światach egzystowały w innym czasie i w położonych równie daleko od siebie krajach. Jeśli problem pokonania przestrzeni da się łatwo rozwiązać, to jak przemieszczać się w czasie? Myślę, że napisanie opowiadania na takie tematy jest bardzo trudne, ale dobrze byłoby coś uczniom ósmych klas mimo wszystko doradzić. Nie wykluczam też, że ktoś z młodych błyśnie talentem i pewne podpowiedzi, jak uporać się z technicznymi przeszkodami, utorują uczennicy bądź uczniowi drogę do sukcesów, dużych nakładów, wielkich pieniędzy i nagród za literackie osiągnięcia. A zatem propozycja numer 1. Reinkarnacja. Dusza, jaźń, jestestwo, duch wciela się przez kolejne epoki w różne ciała…ale zachowuje swoje osobowościowe cechy. Kiedyś zetknąłem się z takim oto tematem, który pewien polonista zadał uczennicy: Napisz opowiadanie, w którym jeden z bohaterów „Quo vadis” spotkał się z postacią z „Kamieni na szaniec”. Myślę, choć nie jestem pewny, że dobrą ocenę mogłaby dostać nawet wtedy, gdyby po prostu postawiła przed sobą wybrane osoby i zmusiła je do jakiegoś wspólnego działania. Sądzę, że warto jednak zaznajamiać młodzież ze znanymi literackimi konwencjami i chwytami. A zatem: reinkarnacja. Z „Quo vadis” proponuję Petroniusza. To postać niejednoznaczna, ale wyrazista, obdarzona mocnym charakterem i przekonaniami. Wśród rzymskiej elity na pewno wyróżniał się. Nie lubił przemocy, cenił przyjemności. Już te dwa charakterystyczne rysy czynią z niego ciekawy materiał na bohatera opowiadania, którego akcja toczy się w Warszawie w okresie okupacji. Niechże będzie dyplomatą, urzędnikiem. Ci mogą trzymać się z dala od barbarzyństwa. Petroniusz z powieści Sienkiewicza lubił przepych, wygody, służba państwowa była mu nieobca. Wszak zarządzał kiedyś sprawnie Bitynią, jedną z prowincji cesarstwa. Uczeń zachowa zatem pewną spójność swojej postaci z oryginałem i wykaże się znajomością źródła. Niejednoznaczność charakteru i postaw rzymskiego patrycjusza to wielki atut tego bohatera. Chętnie i bezinteresownie ratował życie niewolników, a jednocześnie czuł do tłumu odrazę. Kiedy w opowiadaniu skonfrontujemy go z chłopcami z Szarych Szeregów… nie będzie wiadomo do końca, jak się zachowa. OPOWIADANIE: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. KOMENTARZA CIĄG DALSZY: Oczywiście, panowie z polskiego ruchu oporu wizytówek nie noszą. Działają w konspiracji. Przedstawiają się pseudonimami. Włoch w istocie rzeczy mógłby kiedyś udzielić pomocy Polakom, zwłaszcza dyplomata. Włochy były w sojuszu z Niemcami, ale nie znalazły się w stanie wojny z Polską. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Na samym dole artykułu znajdziecie powyższe opowiadanie z zaznaczonymi kolorami poszczególnymi elementami. A OTO DRUGA MOŻLIWOŚĆ ODBYWANIA WĘDRÓWEK W CZASIE Wehikuł. Uprawdopodobnimy całą operację, czyniąc bohaterem fizyka, który zdobył już tytuł doktora. To nie jest, co prawda literacka postać, ale świadek wydarzeń. Na miejscu – czyli na Litwie roku 1830 – będzie obserwatorem działania innego gotowego „wehikułu” – spotkania dusz zmarłych z żywymi. Dziady to taki gotowy sposób na rozmowy, konfrontacje, nawet współpracę ludzi pomimo upływu lat, a nawet wbrew temu upływowi. Pan Adam Mickiewicz zostawił ósmoklasistom gotowe narzędzie – noc dziadów. To właśnie też wykorzystałem w opowiadaniu poniżej. Aż prosi się, by w obrzędzie uczestniczyli bohaterowie „Pana Tadeusza”. Przecież to ta sama epoka. “Dziady” II i poemat napisany w Paryżu dzieli kilkanaście lat. Nic nie stało na przeszkodzie, by mieszkańcy Soplicowa wzięli udział w obrzędzie przestawionym przez autora w dramacie. Wehikuł czasu mógłby być wykorzystywany dla potrzeb edukacyjnej turystyki. Wycieczki szkolne zamęczyłyby bohaterów lektur, gdyby, oczywiście, podróże w czasie były możliwe, a postaci nie były fikcyjnymi, tylko historycznymi. Taki żart. OPOWIADANIE: Doktor fizyki Mariusz Buka był już po swoich obowiązkowych zajęciach na Politechnice Warszawskiej. Po ćwiczeniach ze studentami miał laboratorium wyłącznie do swojej dyspozycji. Postanowił znów skorzystać z wehikułu czasu. Robił to wielokrotnie, prowadził badania, ale, nie ukrywajmy, był to jeden z jego przywilejów. Podróżował także dla przyjemności. Zegar pokazał rok 1830. Tym razem doktor Buka wybrał się do Soplicowa na Litwie. Zofia i Tadeusz Soplicowie spojrzeli na pojazd z nieukrywanym niezadowoleniem. Mieli już dość. Od kilku lat przybywały do nich z przyszłości szkolne wycieczki, dziennikarze, pisarze, dokumentaliści. Nie chcieli znów opowiadać o swoim życiu. Dziś celebrowali święto. Dzień był wyjątkowy. Po krótkiej rozmowie zgodzili się jednak, by Buka poszedł z nimi, ściślej mówiąc: za nimi. Doktor fizyki nie przejmował się chłodnym przyjęciem. Czuł, że tego wieczoru będzie uczestniczył w czymś wyjątkowym. Grupki mężczyzn i kobiet szły na cmentarz. Ich sylwetki znikały we wnętrzu kaplicy. Był późny listopadowy wieczór. – Możesz wejść, ale milcz – zezwolił starzec z brodą przy drzwiach. „Dziady” – wyszeptał do siebie Buka. – Ale fart. Tadeusz i Zosia przyzywali imiona rodziców, Jacka i Ewy. Głosy im się łamały. Było to dla nich wielkie przeżycie. Świetliste postaci z zaświatów pojawiły się po głośnych prośbach gromady. Guślarz pozwolił im spełnić życzenia. Padli sobie w ramiona, choć po dłuższej chwili musieli odejść każde w swoją stronę. Po kilku godzinach Buka sporządzał sprawozdanie z eksperymentu. Sceny rozstania zakochanych, Horeszkówny i Soplicy opisywać nie chciał. Zamknął oczy i zamyślił się… Przypomniał sobie ze szkoły: dobrze widzi się tylko sercem. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “PANA TADEUSZA” I “DZIADÓW” CZ. II Wersja bez udziału osoby ze współczesności. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. KOMENTARZ: Zobaczcie, proszę, ile tu znakomitej literackiej zabawy. Światy „Pana Tadeusza” i „Dziadów” znakomicie się do tego nadają. Przystają do siebie. Akcja obu dzieł toczyła się w tym samym regionie i powstały w epoce uczuć, wiary w tajemne siły, pozamaterialne światy. POWYŻSZE OPOWIADANIE TAKŻE ZNAJDZIECIE NA DOLE ARTYKUŁU Z ZAZNACZONĄ KOLORAMI ZAWARTOŚCIĄ, NA KTÓRĄ SZANOWNA KOMISJA BARDZO LICZY 🙂 DLA CIERPLIWYCH SUPLEMENT, CZYLI BOHATEROWIE LEKTUR W ŚWIECIE WSPÓŁCZESNYM: Przeczytajcie proszę propozycję opowiadania, którego akcja rozegra się nad jeziorem Gopło, a będzie w jakimś sensie kontynuacją wydarzeń przedstawionych w dramacie Słowackiego. Jak to się dziś mawia – bohaterowie, ściślej rzecz ujmując: bohaterka uniwersum Słowackiego. Najpierw wersja dłuższa, potem krótsza… ale może lepiej wypełniająca wymagania egzaminacyjne: Mieszkańcy wiosek położonych nad Gopłem w większości z zadowoleniem przyjęli rozpoczęcie budowy wielkiego hotelu. Co prawda mówiono, że konserwator przyrody przymknął oko na naruszenie prawa o ochronie krajobrazu, złośliwi podejrzewali, że został skorumpowany, ale młodzież cieszyła się, że coś się dzieje w ich okolicy, starsi liczyli na wzrost dochodów i miejsca pracy. Miesiąc po wycięciu lasu pojawił się duży dźwig. Jego długie ramię wybiegało daleko nad taflę wody, prace przebiegały sprawnie, ale nieoczekiwanie w pewnym momencie zostały przerwane. Miejscową ludność poruszyły pogłoski, że doszło do zuchwałej kradzieży. Żuraw zniknął, a ludzi z sąsiedztwa zaczęła przepytywać policja. – Panie kolego – do wysokiego trzydziestolatka w kasku budowlańca zwrócił się starszy mężczyzna w drogim garniturze – widzi pan, sytuacja jest naprawdę trudna. Zapłacimy kary za opóźnienie. Firma ubezpieczeniowa nie chce zapłacić odszkodowania, ponieważ brak dowodów na przeprowadzenie kradzieży. Inwestor chce się wycofać i nas obciążyć z tytułu poniesionych strat. – Nic nie poradzę – odrzekł mężczyzna, najwidoczniej kierownik budowy. – Dźwig zniknął. Nurkowie w wodzie niczego nie znaleźli, nawet jednej śruby. Kamery z monitoringu badali specjaliści. Nie było zakłóceń w pracy serwera, nie było przerwy w nagraniach ani śladu manipulacji w materiale. Żadnych śladów na drodze, żadnych świadków. Przecież to potężna konstrukcja, nie mogła wyparować. Nie rozbiera się jej w kilka minut. Nic nie rozumiem, policja też chce zamknąć śledztwo. – Nie wiem, czy pan osobiście nie będzie odpowiadał. To pana działka, odpowiedzialność za plac budowy. Wolałbym tego uniknąć, ale moi szefowie nie odpuszczą. Może to panu poważnie zaszkodzić. Młody człowiek po rozmowie z dyrektorem przedsiębiorstwa zamyślił się i przygnębiony wyszedł na dłuższy spacer. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. KOMENTARZ Goplana – jak w utworze Słowackiego ingeruje w świat ludzi i żałuje, że sprawiła komuś kłopot. Na szczęście nie zakochała się znowu niefortunnie w jakimś gamoniu. Jest magia i nadprzyrodzone możliwości Goplany. Przyroda to królestwo nimfy, ma prawo zapobiec jego zniszczeniu. WERSJA KRÓTSZA: Kierownik budowy nowoczesnego hotelu nad Gopłem przygnębiony wyszedł na spacer. Groziła mu utrata pracy, a może nawet proces. Wielki dźwig w nieustalony dotąd sposób zniknął z placu. Nie było śladów wywiezienia, kamery niczego nie zarejestrowały, nurkowie w wodzie nie znaleźli nawet śrubki. Jakby wyparował. Podejrzewano ekologów, którzy protestowali przeciwko szpeceniu krajobrazu, ale były to raczej niegroźne dzieciaki. Inżynierowi Jackowi B. nie było wesoło, zwłaszcza po rozmowie z szefem. Nieoczekiwanie zachwycił go nagle widok jeziora. Wcześniej jakoś nie zwrócił uwagi na piękno okolicy. Usiadł i obserwował spektakl, jaki właśnie się zaczął. Krwawe słońce kryło się za horyzontem. Światło odbijało się w wodzie. – A „Balladynę”, młody człowieku, to w szkole czytałeś? – starszy mężczyzna przerwał samotność kierownika budowy. – A tak, jak wszyscy. Kiedyś. – Goplanę wkurzyliście. Nie spodobało jej się niszczenie jej królestwa. – Dobre brednie. I co? Może ona gwizdnęła trzydzieści ton żelastwa i betonu? – Mów, co chcesz, młody człowieku, ale śladu po tym waszym urządzeniu nie ma i nikt nie umie wyjaśnić, jak doszło do rzekomej kradzieży. – Jeśli ma pan pomysł, jak ten dźwig odebrać od jaśnie wielmożnej Goplany, to pan mów, ale jeśli nie, to daj, staruszku, spokój. Tajemniczy wieśniak zniknął. Zamiast niego pojawiła się obok kierownika budowy piękna kobieta. – Mogę cofnąć czas, mogę wymazać z ludzkiej pamięci wszystko, co tu się działo. Nie wiedziałam, że sprowadzę na głowę jakiegoś człowieka takie kłopoty. Mężczyzna chciał powiedzieć mniej więcej coś takiego: – Co to jest? Zlot wariatów? Druidzi, magowie, elfy, a ten stary to może Gandalf? Słowa jednak nie popłynęły. Czuł dziwny spokój. W umyśle pobrzmiewało mu zdanie: „Już nigdy nie wezmę udziału w niszczeniu natury.” Zrobiło się ciemno. Na głowie nie miał kasku. Tam, gdzie prowadził budowę, rósł las. Smartfon pokazywał ten sam dzień i miesiąc, ale rok wcześniej. Szedł do najbliższej drogi i wiedział, że nigdy nikomu nie będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć. OPOWIADANIE TWÓRCZE NA MOTYWACH “OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ” Opowiadanie dalekie od oryginału, ale zbudowane na motywach „Opowieści wigilijnej” . Pozostawiamy następujące opozycje postaw: chciwość – życzliwość wyzysk pracownika – ludzkie traktowanie podwładnego celebrowanie Świąt Bożego Narodzenia – praca w Święta Bożego Narodzenia. Co jest innego? Brak nadprzyrodzonego czynnika. Zastąpiony został działaniem kobiecego ciepła i uroku, a także empatią dawnej pracowniczki. Postać stojąca na pozycji Scrooge’a jest typem tyrana, ale sam korzysta z uroków życia. Zapraszamy: Był ciemny, ponury i chłodny grudniowy wieczór. Młoda pracowniczka kancelarii prawnej, Emilia Nowak wracała do swego małego mieszkanka na obrzeżach Warszawy. Jej lokum miało tylko dwie zalety. Było i nie musiała za nie dużo płacić. Wigilia była nazajutrz. Długo czekała na kilka dni wolnego. Cieszyła się na wyjazd do domu, rodziców, przyjaciół. Niestety, perspektywa miłych spotkań i radosnej Wigilii dziś właśnie nieoczekiwanie ulotniła się wraz z rozporządzeniem prezesa firmy. Zarządził dyżury i pracę w okresie Świąt. Do domu musiałaby jechać pół dnia, może dłużej, a powrót trwałby tyle samo. Dwudziestego czwartego grudnia w biurze musiałaby siedzieć do a dwudziestego szóstego rano już stawić się znowu do pracy. Podróż w dalekie rodzinne strony straciła sens. Emilia była załamana. Ernest Górski, mecenas Ernest Górski, prezes zarządu wielkiej warszawskiej kancelarii szykował się do wyjścia na opłatek prawników. – Cześć! – powiedziała, wchodząc do pokoju piękna wysoka blondynka. – Gotowy? – Już prawie – uśmiechnął się i czule objął kobietę. – Mam nadzieję, że przynajmniej tym razem pozawieszałeś wszystkie sprawy na czas świąt. – Ja tak, ale pracownicy będą na zmianę dyżurowali bez przerwy nawet w Wigilię i Sylwestra. – Czy dobrze zrozumiałam? Każesz im przyjść nawet 25-ego i 26-ego? – No cóż, żeby zrobić aplikację u Ernesta Górskiego i Wspólników, trzeba na to zapracować. – Nie podoba mi się to – surowo spojrzała kobieta. – Wiesz, że sama przez wiele lat pracowałam w kancelariach i nigdzie szefostwo nie przeciążało tak pracowników. To bardzo nieładnie. Mężczyzna zamyślił się i doszedł do wniosku, że nie chce psuć sobie wieczoru. Wykonał jeden telefon. Chwilę potem Emilia otrzymała sms, podobnie jak wielu innych pracowników kancelarii. „Wesołych Świąt, wszyscy macie wolne do drugiego stycznia, Ernest Górski”. Emilia popatrzyła w niebo. Właśnie rozbłysła pierwsza gwiazdka. OBIECANE POWYŻEJ WERSJE OPOWIADAŃ Z ZAZNACZONYMI KOLORAMI I KURSYWĄ ELEMENTAMI UWZGLĘDNIANYMI W OCENIANIU. A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. PRZECZYTAJCIE JESZCZE RAZ: Petroniusz wierzył w życie. Dlatego wielokrotnie do niego powracał. Jego dusza wcielała się w kolejnych epokach w różne ludzkie istnienia. Raz był zacnym biskupem w średnich wiekach, kiedy indziej kochającym przepych bankierem. U progu XX wieku narodził się w bogatej mieszczańskiej włoskiej rodzinie i po studiach pracował w dyplomacji. W 1939 roku trafił do Polski. Jako Włoch w służbie państwowej nie mógł krytykować otwarcie nazistów, ale zachowania Niemców w Warszawie budziły jego głęboki sprzeciw. Nienawidził przemocy, lubił piękno, miłość, kolekcjonował dzieła sztuki. W Polakach widział zwykłych ludzi, którzy padli ofiarą wielkiej polityki. Gdy przechadzał się po Warszawie, lubił przypatrywać się robotnikom, młodzieży, kobietom. Podobali mu się. Przypominali mu rodaków. Słyszał o brutalnej masowej egzekucji w Wawrze. Kiedy czytał o niej w gazetach, był wstrząśnięty. Na początku 1940, po karnawałowej zabawie u marszałka von… Petroniusz, a raczej nowy nosiciel jego dawnej duszy szedł pewnym krokiem do swojego domu na Żoliborzu. Jego zakazy poruszania się podczas godziny policyjnej nie dotyczyły. Nie skorzystał z auta i kierowcy. Chciał się przejść. Nagle zobaczył chłopców piszących piórem na dużej wysokości znak Polski walczącej. Przez chwilę obie strony, zupełnie zaskoczone spotkaniem zastygły bez ruchu. Dyplomata nie dostrzegł strachu w oczach młodych mężczyzn. Widział w nich spokój i mocne przekonanie o słuszności tego, co robią. – Jestem Włochem – powiedział. – Nie przeszkadzajcie sobie. – Jesteśmy z organizacji “Wawer”. Służymy w polskim harcerstwie. Petroniusz długo później myślał nad tym, co wtedy zrobił. Wyciągnął wizytówkę i wręczył jednemu z nich, mówiąc: “gdybym mógł kiedyś pomóc”. Najpierw jeden, potem drugi chłopak wyciągnęli do niego prawą rękę. – Jestem “Rudy” – powiedział pierwszy. – Jestem “Alek”, nie nosimy wizytówek. Dziękujemy, może się jeszcze spotkamy. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx A oto wymagania pochodzące od samej Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Opowiadanie powinno mieć: funkcjonalną narrację, logiczny układ zdarzeń, urozmaiconą fabułę, co wyraża się w przypadku pracy bardzo dobrej zawartością przynajmniej sześciu z poniższych elementów: opisu, charakterystyki bohatera, czasu akcji, miejsca akcji, zwrotu akcji, puenty, punktu kulminacyjnego, dialogu, monologu, retrospekcji. Tadeusz i Zosia żyli szczęśliwie, choć gospodarowali na ziemi ze zmiennym szczęściem. Po powrocie Soplicy z wyprawy na Moskwę młodzi przez pewien czas byli nękani przez władze rosyjskie, ale i to się skończyło. Ich dzieci rosły zdrowe. Czegóż mogli jeszcze potrzebować? Synek i córeczka coraz dalej zapuszczali się podczas zabaw od domu. Maciej i Kasia słyszeli stąd i zowąd o burzliwych losach ich dziadków. Zaczęli zadawać rodzicom kłopotliwe pytanie. W końcu nie było wyjścia. Tadeusz i Zosia musieli im opowiedzieć całe dzieje budzącego grozę sporu, tragicznej miłości, a nawet morderstwa. Wzburzyło to umysły dzieci. Źle spały, a dziewczynka nawet popłakiwała. W końcu stroskani rodzice wpadli na pewien pomysł. – Nazywają was guślarzem – rzekł Tadeusz do starca z siwą brodą o trudnym do określenia wieku. – Potrzebuję waszej pomocy. – Ludzie gadają różnie, czasem wielkie głupstwa – zagadkowo odparł ubogo ubrany mężczyzna, patrzący jednak w oczy rozmówcy niezwykle uważnie. – Nie udawajcie, wiem dobrze. Odprawiacie dziady. Soplica przedstawił sprawę. Wyjaśnił, że chce pojednania między zmarłymi i tego, by mogły być świadkami zawarcia zgody i przebaczenia jego dzieci. Mężczyzna nazywany Guślarzem wyraził zgodę. Do ceremonii pozostało jeszcze trzydzieści dni. Był początek października. Kiedy Tadeusz, Zosia, Kasia i Maciej weszli do kaplicy, gromada mieszkańców wsi już była zanurzona w modlitwie. Guślarz wezwał najpierw ducha Horeszki, a potem księdza Robaka. Zjawy mężczyzn zbliżyły się do siebie i uklękły. Głośno poprosiły o wybaczenie, a potem wstały i padły sobie w ramiona. Krótko po odesłaniu ich w zaświaty Guślarz zaprosił Jacka jeszcze raz i Ewę Horeszkównę. Zjawy długo patrzyły na siebie z nieukrywaną miłością i smutkiem, a potem, trzymając się za ręce, odeszły w pokoju. Mistrz ceremonii zaprosił jeszcze tragicznie zmarłą matkę Tadeusza, a ona jako jedyna dostała prawo przytulenia swoich wnucząt. Każde z nich dostało od babci gałązkę rozmarynu i bukiecik niezapominajek. Tadeusz i Zosia byli przekonani, że roślinki po obrzędzie i wyjściu z kaplicy znikną. Dzieci doniosły je do domu, wsadziły do ziemi i odtąd każdej wiosny kwitły, rozrastały się, cieszyły oczy. Przypominały także o najbardziej chyba pozostawionej samej sobie, osamotnionej i skrzywdzonej postaci „Pana Tadeusza”. DZIĘKUJĘ ZA CIERPLIWOŚĆ. ZAJRZYJCIE KONIECZNIE DO DZIAŁU “JAK PISAĆ”, BY KORZYSTAĆ Z PORADNIKÓW-SAMOUCZKÓW SKIEROWANYCH DO MATURZYSTÓW I UCZNIÓW KLAS ÓSMYCH ZWŁASZCZA, A TAKŻE ICH NAUCZYCIELI I RODZICÓW. Oto linki do omówień niektórych lektur na tej stronie: “Kamienie na szaniec” “Pan Tadeusz” “Opowieść wigilijna” “Balladyna” “Mały Książę” Młodszym Uczniom i Rodzicom polecę także dwa filmy bliskie w jakiś sposób konwencji kina familijnego; Omówienia znajdziecie na blogu: “Dzieci niebios” “Hugo i jego wynalazek” Drodzy Czytelnicy, jeśli chcecie podziękować autorowi za jego pracę, to macie kilka możliwości do wyboru: odwiedzajcie stronę, wracajcie tu jak najczęściej zainteresujcie znajomych ofertą Sztuki Słowa – polećcie mnie jako polonistę przygotowującego solidnie do matury z języka polskiego na poziomie podstawowym, rozszerzonym, do matury międzynarodowej, do egzaminu ósmoklasisty polubcie na Facebooku fanpejdż strony: Klasyka Literatury i Filmu wpłaćcie symboliczną kwotę na konto firmowe z adnotacją w tytule: SERWIS EDUKACYJNY Właściciel: Sztuka Słowa PL, Tomasz Filipowicz Nr konta: 15 2490 0005 0000 4500 8617 6460 Tytułem: SERWIS EDUKACYJNY Wyświetlenia: 3 886 Kategoria: Jak pisać
Jak napisać “opowiadanie twórcze” – ćwiczenia na motywach “Balladyny”, “Kamieni na szaniec”, “Quo vadis”, “Dziadów” cz. II, “Pana Tadeusza” i “Opowieści wigilijnej” – poradnik dla uczniów klas ósmych i nie tylko Wśród różnych propozycji tematów opowiadań twórczych jest grupa takich, w których bohater jednego z utworów spotyka się z postacią z innego dzieła literackiego. Stwarza to na początku zasadniczą trudność. Niekiedy osoby te w wymyślonych światach egzystowały w innym czasie i w położonych równie daleko od siebie krajach. Jeśli problem pokonania przestrzeni da się łatwo rozwiązać, to jak przemieszczać się w czasie? Czytaj dalej
kamienie na szaniec opowiadanie twórcze